UCZESTNICY WYPRAWY
ANNA CZERWIŃSKA
JERZY NATKAŃSKI
FILIP PAWLUŚKIEWICZ
OLA IHNATOWICZ
PIOTR SZKARŁAT
HARMONOGRAM WYPRAWY
19 marca
wylot pierwszej grupy wyprawy w składzie: Anna Czerwińska, Filip
Pawluśkiewicz,
Aleksandra Ihnatowicz z Warszawy do Kathmandu
20 marca - przylot do Kathmandu (1350 m)
21 marca - dzień wolny w Kathmandu
22 marca
siedmiogodzinny przejazd z Kathmandu do Syabrubesi (3585 m). Rozpoczęcie
trekkingu.
24 marca - Langtang
25 marca - Kyanjingomba
26-31 marca - wspinanie do Yala Peak B.C. (5500 m)
2 kwietnia - powrót do Kathmandu
3 kwietnia
przylot drugiej grupy wyprawy w składzie: Jerzy Natkański, Piotr Szkarłat,
Krzysztof Tarasewicz, spotkanie całej ekipy w Kathmandu
5 kwietnia - przejazd do Pokhary (3810 m), a następnie do Beni
6 kwietnia - przejazd do Base Camp (4700 m) doliną Myagdi Khola
10 kwietnia - 20 maja - akcja górska:
Obóz I - ok. 5850 m, Obóz II - ok. 6400 m, Obóz III - ok. 7400 m
25 maja - przejazd do Pokhary
26 maja - przejazd do Kathmandu
28 maja - powrót do Warszawy
DZIENNIK WYPRAWY
20 marca
Przylecieliśmy do KTH o czasie. Bagaż w komplecie, cargo też już dotarło.
Jutro dzień przygotowań do trekku - ruszamy w sobotę. Serdecznie pozdrawiamy
z
Nepalu!
23 marca
Wesołych Świąt! Dziś ruszamy na trekking - drobne opóźnienie spowodowało
piątkowe święto kolorów (próba wyjścia do miasta skończyła się wymalowaniem
nas
farbkami :)).
26 marca
Wyruszyli do Kyanjingomba, ostatniej wioski w dolinie Langtang położonej na
wysokości 3870 m n.p.m. Przez następne kilka dni będziemy się wspinać na
tutejsze szczyty. Jednym z celów wspinaczki jest Yala Peak B.C. (5500 m).
2-3 kwietnia: Powrót z trekkingu
"Przejazd z Syabru Besi do KTM powinien planowo zająć 8h a nam zajął 2 dni.
Napotkaliśmy blokady dróg organizowane przez partię Maoistow. Dodatkowo
osuwające się głazy zablokowały drogę, co spowodowało kilkugodzinny postój w
deszczu nocą. Dzięki interwencji lokalnej policji, która przy użyciu
ciężarówki
usunęła 10-15 tonowy głaz z drogi, mogliśmy sami zabrać się do oczyszczanie
przejazdu z mniejszych kamieni. Filipowi udało się przy tym wygiąć łom;). Po
tych 'dramatycznych' przeżyciach zatrzymano nas na miejscowym posterunku i
poinformowano, że dalej dzisiaj nie pojedziemy. Nocleg, który nam
zaproponowano
pokazywał całą serdeczność Nepalczyków, którzy wyszli z własnych łóżek i
udostępnili nam swoje pokoiki. Takiej 'gościnności' nie mogliśmy przyjąć i
zrobiliśmy z autobusu polską bazę noclegową;). Kolacja była równie
atrakcyjna
jak nocleg, choć posiłkiem już nie pogardziliśmy. Zjedliśmy przygotowany na
podłodze (!) dal bhat - narodową potrawę nepalską - i z pełnymi brzuszkami
oraz
nadzieją na ciepłą kąpiel w KTM poszliśmy spać. Towarzyszyła nam jedna myśl:
Peace and quite meditation;))"
4 kwietnia:
Do KTM dolecieli pozostali członkowie wyprawy Polish Dhaulagiri Expedition
2008, tj. Jurek Natkański (w dniu 30.III) i Piotr Szkarłat (w dniu 3.IV). W
tym
dniu zjechała z góry również grupa, która aklimatyzowała się w rejonie
Langtang, tj. Anna Czerwińska, Ola Ihnatowicz, Filip Pawluśkiewicz i
towarzyszący im trekersi. W dniu dzisiejszym mieliśmy też briefing w
Ministerstwie Turystyki Nepalu (formalna odprawa wyprawy), gdzie okazało się
,
że na pozwoleniu wyprawy znajduje się również Kinga Baranowska i Katarzyna
Skłodowska. Nie zostało to z nami uzgodnione i nie ponosimy za to
odpowiedzialności. Zwyczajowo powinno to zostać ustalone z liderem teamu,
Kinga
z nami tego nie ustaliła.
Przygotowujemy się do wyjazdu i jutro przewidujemy ostatnie zakupy
brakującego
sprzętu: lin, szabli śnieżnych, gazu i innych strategicznych drobiazgów
niezwykle ważnych w bazie, takie jak: papier toaletowy, proszek do prania,
zapalniczki, świeczki itp.
9 kwietnia
Pozostały w Katmandu ekwipunek może być przetransportowany dopiero po
zakończeniu wyborów. Jeszcze nie wiemy kiedy to nastąpi, bo nie wiadomo co
się
będzie działo bezpośrednio po wyborach. Np. ostatnio uciekło nam 5 tragarzy,
którzy prawdopodobnie właśnie z powodu wyborów wrócili do Katmandu. Poza tym
wszyscy czujemy się znakomicie
i w dobrych nastrojach ruszamy do bazy.
10 kwietnia
Dziś w Nepalu odbędą się wybory parlamentarne.
Jesteśmy w drodze do Dobhara, mamy jeden dzień postoju. Czekamy na drugą
część
karawany, która dziś rano będzie formowana w Dorban przez naszego gudia
Tenzinga. Dziś powinna dotrzeć do nas. Przez dzisiejsze wybory, wczoraj
podchodząc mijaliśmy sporo ludzi schodzących na głosowanie. Wśród nich były
też
kobiety z małymi dziećmi usadowionymi na plecach ich matek. W naszej wsi
pozostały tylko dzieci i zaledwie kilka kobiet. Wczoraj pod koniec marszu
dopadła nas burza z gradem wielkości orzechów laskowych. Na trasie był też
odcinek wspinaczkowy z linami poręczowymi, który pokonaliśmy z naszymi
tragarzami w gęstym gradzie. Tam też napotkaliśmy kobiety z dziećmi.
11 kwietnia
Dziś doszliśmy do Dobang. Tych, co szli wolniej dopadł deszcz z gradem. Ci,
co
przyszli wcześniej byli mokrzy od potu, bo pędzili by zdążyć przed burzą.
Wszyscy suszyli się przy ognisku. Ścieżka wiodła przez dżunglę. Na szczęście
obyło się bez spotkania z pijawkami, za to natknęliśmy się na jedną żmiję.
Po
obu stronach doliny było widać kilka ponad stumetrowych wodospadów. Jutro
idziemy do Italian Base Camp.
12 kwietnia
Doszliśmy do Italian Base Camp (3600 m) w 5 godzin. Sytuacja z gradem i
deszczem podczas marszu i podziałem na dwie grupy powtórzyła się. Wyszliśmy
z
pietra dżungli, potem lasu a na końcu krzaków bambusowych. Tam ścięto dla
nas
kilkadziesiąt tyczek na trasery. Dotarliśmy do piętra kosodrzewiny. Tu jest
tak
jak w Tatrach, bo mgła zasłania zachodnia ścianę Dhaulagiri I. Jest tu duży
szałas, gdzie serwują herbatę z raksi.
15 kwietnia
Helikopter z naszym cargo nie przyleciał, za to przylecieli członkowie ekipy
wyprawy HiMoutain - Artur Hajzer i Robert Szymczak - z częścią swoich
ładunków.
Organizują tragarzy, aby poszli po pozostałych uczestników wypray - Ryszarda
Pawłowskiego i Piotra Snopczyńskiego, którzy utknęli na Hidden Valley z
ładunkami, ponieważ uciekli im tragarze. Ponieważ Hajzer i Szymczak mają
żywność (której my nie mamy), ale nie mają kuchni, wiec bierzemy ich do
naszej.
Przygotowaliśmy lądowisko dla naszego helikoptera
i czekamy z niecierpliwością na resztę naszych rzeczy, min. ekwipunek
wspinaczkowy
i jedzenie.
16 kwietnia
Helikopter przyleci dopiero 19.04. Dziś odbyła się odprawa kierowników
wypraw,
na której byliśmy wspólnie z Anką. Omówiono warunki na drodze rozdzielono
zadania dla poszczególnych wypraw. Nam przypadło zaporęczowanie szczeliny do
obozu I.
Jest tu około 10 wypraw: 4 hiszpańskie, w tym jedna z Edurne Pasaban, 3
polskie, austriacka z Gerlinde Kaltenbrunner, rosyjska, czeska i
australijska.
Te dwie ostatnie to wyprawy dwuosobowe. Edurne i Gerlinde spotkały się pod
Dhaulagiri, aby po raz kolejny zmierzyć się w wyścigu po Koronę Himalajów.
17 kwietnia
Anna Czerwińska:
Dzięki temu, że Ryszard Pawłowski użyczył nam sprzętu (my ciągle czekamy na
nasz ekwipunek, który ma dotrzeć helikopterem w sobotę), Jurek i Piotr
wyruszyli założyć Obóz I. Mają także za zadanie zaporęczowanie trasy i
zabezpieczenie ice fallu. Ja z Olą i Filipem idziemy do "jedynki" jutro.
Spędzimy tam noc i wracamy do Bazy. Warunki pogodowe mamy dobre, choć
wczoraj
wieczorem była straszna wichura i nasz namiot ledwo trzymał sie podłoża.
Dziś,
z Bazy wyszło około 5 wypraw by założyć Obóz II.
Jurek Natkański:
Dziś, po 6 i pół godzinie wspinania, założyliśmy Obóz I na wysokości 5880m
na
przełęczy wschodniej. Jutro schodzimy do Bazy. Do jedzenia mamy trochę
rodzynek, orzechów, sok
w proszku, herbatę i dwie zupki chińskie. Musi wystarczyć. Pogada, jak
zwykle,
po południu
z opadami śniegu i mgłą. Na przełęczy jest jeszcze 8 namiotów, w większości
Hiszpanie.
18 kwietnia
Jurek Natkański:
Anka, Ola i Filip są w Obozie I. Jutro schodzą do Bazy. Niestety nasz
helikopter się opóźnia. Mimo wcześniejszych zapewnień, jutro nie przyleci.
19 kwietnia
Jurek Natkański:
Grupa Anki zeszła dziś do Bazy. Po wielkiej awanturze helikopter z drugą
częścią naszego bagażu ma być jutro. Poza tym, dziś ekipa R. Pawłowskiego i
A.
Hajzera zakładać ma Obóz II.
20 kwietnia
Anna Czerwińska:
Dziś wreszcie przyleciał helikopter z drugą częścią naszego ekwipunku. Jutro
ma
być jeszcze jeden lot z naszym jedzeniem. Do Bazy przylecieli także
pozostali
członkowie naszej grupy,
z którym jesteśmy na jednym pozwoleniu. Są to: Kazach, Ukrainiec i Rosjanin.
Jutro Jurek
i Piotr mają założyć Obóz II. Będą nocować w "jedynce" i następnego dnia
wyjdą
na 6750m żeby założyć Obóz II. Ja z Olą i Filipem zrobimy tą samą trasę
jutro,
tzn. w Obozie I spędzimy noc, potem wyjdziemy do "dwójki" i zejdziemy do
Bazy.
24 kwietnia
Jurek Natkański:
"Wszystko idzie zgodnie z planem. Pogoda jest bardzo dobra, od rana do
wczesnego popołudnia towarzyszy nam silne słońce. Dlatego wyruszamy bardzo
wcześnie, ok. 5 rano. Droga do Obozu I i II jest bardzo wyczerpująca, ciągle
w
pełnym słońcu.
Popołudniami za to jest silny wiatr i opady śniegu. Wszyscy czujemy się
bardzo
dobrze
i jeśli tylko pogoda nam będzie nadal sprzyjać na pewno osiągniemy nasz
cel."
30 kwietnia
Jurek Natkański:
Pogoda ciągle jest dla nas łaskawa, chociaż na wysokości Obozu II jest już
bardzo, bardzo wietrznie. Na szczęście bez problemu udało nam się
przemieścić
nasz namiot w "dwójce"
w bezpieczne miejsce. Mamy stały kontakt z drugą częścią naszej ekipy oraz z
A.
Hajzerem
z wyprawy HiMountain. Wiemy, że jeszcze sporo zostało do zaporęczowania, ale
niestety
na chwile obecną nie ma więcej lin. Dziś z Bazy wyruszyło sporo wypraw, więc
jest szansa,
że dalsze poręczowanie drogi do Obozu III wkrótce będzie można
kontynuować.
Jutro spodziewamy się w Bazie Anki i Filipa. Następne wyjście planujemy na 3
maja.
WWW.SLADAMIWANDYRUTKIEWICZ.PL
Zdjęcia: