Anna Czerwińska zatelefonowała wczoraj do "Rzeczpospolitej" ze stolicy
Nepalu, Katmandu. Uważa, że zbyt wcześnie wybrała się na Cho Oyu od
strony Tybetu. Do bazy przybyła 1 września wraz z pierwszą grupą
alpinistów. Góra pokryta była głębokim śniegiem z powodu przedłużającego
się monsunu. Anna wspinała się wraz z Szerpą Pasangiem, z którym w maju
weszła na Mount Everest. 19 września znalazła się na podszczytowym
płaskowyżu z koreańskimi alpinistami. "Sprawdziłam na GPS. Byliśmy na
wysokości 8070 m n.p.m. - powiedziała Czerwińska. - Koreańczyków to
usatysfakcjonowało i zawrócili. Śnieg był bardzo głęboki, mocno wiało,
była mgła. Przetorowany ślad znikał natychmiast w zadymce. Nie miałam
wyjścia, musiałam się wycofać za nimi. Mój Szerpa zrobił to znacznie
wcześniej. Tam trzeba wchodzić przy dobrej pogodzie. Mówiono mi, że
szczyt jest w miejscu, z którego widać oddalony o 20 km Mount Everest."
Potem nastąpił okres silnych wiatrów. 30 września podczas wichury musiała
opuścić bazę, ponieważ kończyło się pozwolenie władz chińskich na jej
ekspedycję. Nocą wraz z Pasangiem przejechała pod Shisha Pangma.
"Okazało się, że wiatry oczyściły nieco góry ze śniegu - mówiła
Czerwińska. - Zapanowała wreszcie cisza. Miałam świetną aklimatyzację. Na
Shisha Pangma dzień po dniu zbudowaliśmy dwa obozy. 5 września nastała
piękna spokojna cicha noc. Z II obozu na wys. 6800 m postanowiliśmy więc
wyjść w tę noc na szczyt. Byliśmy sami na tak ogromnej górze. Rano w dole
było widać tylko nasz namiot, żadnych poręczówek, tylko śmiecie zostały
po wyprawach. 6 października o godz. 10.30 stanęliśmy na wierzchołku
Shisha Pangmy. Czuję się świetnie. Postanowiłam sobie powchodzić na
następne góry."
Czerwińska wymyśliła hasło 10 x 8000, co oznacza, że chce wspiąć się na
dziesięć z czternastu ośmiotysięczników. "To jest taki chytry sposób,
żeby uniknąć wszelkich analogii do wyścigu o zdobycie Korony Himalajów.
Nie chcę czuć żadnej presji. Po prostu będę sobie zbierała te góry. Na
przyszłą wiosnę idę na Lhotse, a jesienią chcę wrócić na Cho Oyu, żeby
zobaczyć ze szczytu Everest."
Wysłuchała Monika Rogozińska