Obie grupy bazowały na wspólnym pozwoleniu, mieliśmy niezależny sprzęt i
żywność, w akcji górskiej była daleko posunięta współpraca. Plany akcji
były uzgadniane wspólnie
i przeważnie pokrywały się ze sobą. Podaję przebieg akcji górskiej
polskiego zespołu.
7.06.2005 wylot z Polski
8.06. przylot do Islamabadu
10 -11.06 przejazd do Skardu z noclegiem w Chilas
12.06. przejazd jeepami na trasie Skardu - Askole
13 - 19.06 trekking do Bazy (5200m) z dniem odpoczynku w Paiju
(ok. 3500m)
20.06. urządzanie Bazy na lodowcu Godwin Austen
21.06. założenie Bazy Wysuniętej (5400m) u podnóża
Żebra Abruzzi
22.06. założenie obozu I (6100m)
27.06. założenie obozu II (6700m)
11.07. przejściowy obóz III (7350m)
12.07. po noclegu przeniesienie obozu III na wysokość 7400m
13.07. wielka lawina zrzuca nasz namiot z obozu I. Inne namioty
w obozie I ulegają zniszczeniu.
18.07. podejście wprost z Bazy do obozu II
19.07. dojście do obozu III
20.07. założenie pośredniego obozu IV (7600m)
21.07. założenie obozu IV (ok. 8000m)
22.07. Wobec narastającego w nocy wiatru zespół polski nie podjął
próby ataku. Bułgarzy po krótkiej próbie zawrócili.
Oba zespoły opuściły obóz IV i zeszły do Bazy.
Wobec złych prognoz pogodowych Leszek Cichy, Joanna Kowalczewska oraz
Ivan Temelkov zdecydowali się na wcześniejsze opuszczenie wyprawy
(mieliśmy przebywać w obozie do dnia 2 sierpnia) i 26 lipca zeszli w dół.
Dalsza zła pogoda spowodowała, że 3 sierpnia z bazy odeszli pozostali
Bułgarzy. W bazie zostaliśmy ja i Darek Załuski oraz kucharz i nasz
oficer łącznikowy. Zatrzymaliśmy także jednego z tragarzy wysokościowych,
Mehrebana Shah, aby wzmocnić nasz zespół. Dodatkowo liczyliśmy na
wsparcie 4-osobowego zespołu Kazachów, którzy przybyli do bazy bardzo
późno, ale dysponowali już aklimatyzacją.
5.08. próba dojścia do obozu III w celu sprawdzenia stanu
namiotów
i poręczówek - odwrót znad obozu I z powodu burzy
śnieżnej
11.08. podejście do bazy wysuniętej
12.08. podejście do obozu II
13.08. próba podejścia do obozu III i powrót do II (b.silny wiatr)
14.08. podejście z obozu II wprost do obozu IV.
Pozostawiony w obozie IV namiot został zasypany, rozbiliśmy więc awaryjny
namiocik niżej niż poprzednio (7900m) obok "beczki" Kazachów.
W nocy 15 sierpnia zaczął wiać silny wiatr. Zespół Kazachów wyruszył w
stronę szczytu, my czekaliśmy do rana, ale wiatr nie ustawał. O 5 rano
pojawił się samotny Węgier Eross Zsolt, który startując z obozu na ok.
7700m ruszył za Kazachami. Po pewnym czasie zawrócił i zszedł na dół. Ok.
7 rano również Darek wyszedł 100m do góry w celu odnalezienia butli z
tlenem. Niestety po dawnym obozie nie było śladu.
Kazachowie szli do góry bardzo powoli. Do godziny 14.00 (kiedy zaczęliśmy
likwidować nasz obóz IV) tylko Wasilij Piewcow z jednym z kolegów
kontynuował atak, pozostali dwaj zaczęli schodzić. Dotarliśmy do bazy 17
sierpnia po południu. Między naszymi zespołami nie było łączności.
Kazachowie nie mieli łączności także z bazą i ponieważ przez 3 dni nie
odzywali się, w mediach powstały pogłoski o ich zaginięciu. Szczęśliwie
dotarli do bazy 17 sierpnia późnym wieczorem i krzystając z naszej
baterii do telefonu Thuraya połączyli się z Ałma-Atą. Wasilij Piewcow z
kolegą osiągnęli wysokość ok. 8400m.
19 sierpnia nasz tragarz wysokościowy Meherban poszedł do bazy wysuniętej
po pozostawiony tam namiot i sprzęt. 20 sierpnia Darek i ja z tragarzami
ruszyliśmy na dół. Po drodze dowiedzieliśmy się o zniknięciu sprzętu
Kazachów pozostawionego w bazie wysuniętej. Uniemożliwiło im to
ponowienie ataku.
Posądzenie o kradzież Meherbana wydaje się mało prawdopodobne. Obecnie
Ministerstwo Turystyli prowadzi śledztwo i skłania się raczej ku
obciążeniu za kradzież tragarzy grup trekkingowych. Podobna jest sprawa
zdjęcia 500m lin poręczowych z Broad Peaku. Nie musieli tego zrobić nasi
tragarze wysokościowi, na lodowcu poruszają się całe grupy tragarzy
wystarczająco wyszkolonych, aby poradzić sobie w takim terenie.
Jednocześnie uważam, że sprzęt (zwłaszcza liny na Broad Peaku) zostały
potraktowane przez tragarzy jako sprzęt pozostawiony przez wyprawy (baza
pod Broad Peakiem już nie istniała), a więc do wzięcia. Być może w
przyszłości trzeba informować tragarzy o pozostawionym sprzęcie.
Pomijając niemiły zgrzyt z utratą sprzętu atmosfera w bazach pod K2 była
bardzo przyjacielska.
Dwie wyprawy: czeska i norweska działały na drodze Cesena i osiągnęły
wysokość 7350m.
Inne wyprawy, działające na Żebrze Zbruzzi: japońska, polsko-bułgarska,
irlandzka, węgierska i amerykańska współpracowały przy rozmieszczaniu lin
poręczowych.
W sumie rozpięliśmy około 3,5 km lin, gdyż liny zeszłoroczne nie były w
dobrym stanie.
Tylko nasza wyprawa oraz kazachska osiągnęła wysokość obozu IV, a tylko
Kazachowie podjęli desperacki atak szczytowy.
Pogoda tego lata była bardzo niekorzystna - krótkie pogodowe "okna"
rozdzielały długie okresy złej pogody, co powodowało niszczenie obozów i
zasypywanie lin poręczowych.